Pnie
brzozowe pojawiły się u nas jeszcze przed wykończeniem domu.
Czekały na swoje miejsce przy kominku, aby robić dobre wrażenie.
To drzewo z najpiękniejszą korą i jego miejsce jest właśnie przy
palenisku, a nie w środku.
Przez
dwa lata swoje już zrobiły i nadszedł czas na ich metamorfozę.
Drugie
życie pieńków będzie trochę szalone. Dostaną nie tylko nową
skórę, ale i ubranko :-)
Potrzebne
będą:
- pnie brzozy – moje są średnicy ok. 12-15 cm, długości 55 cm
- lakierobejca w odcieniu brzozowym (nadająca się na zewnątrz), pędzel
- przecinak lub dłuto, młotek
- szlifierka z papierem ściernym gr. 40 i gr. 80
- sznur z juty
- golf ze starego swetra
- filc
- klej do drewna
![]() |
Po
tak długim okresie suszenia kora z brzozy w miarę łatwo schodzi,
jednak można wspomóc się przecinakiem i młotkiem. Po oczyszczeniu
drzewa z jego wierzchniej warstwy należy wyrównać całą
powierzchnię najpierw grubszym papierem ściernym, a następnie
drobniejszym. Aby drewno przypominało jak najbardziej surowe pnie,
nie szlifowałam ich na gładko. Chciałam pozostawić efekt
nierówności.
![]() |
Po odpyleniu całości malujemy dokładnie każdy
zakamarek wszystkich elementów. Wystarczyła jedna warstwa i już
uzyskałam efekt pobielonego drzewa z zachowaniem struktury.
Lakierobejcę wybrałam odporną na warunki atmosferyczne po to, aby
móc pniami cieszyć się również na tarasie. To ta sama którą malowałam drabinę na taras.
Po
wyschnięciu całości, spodnią część każdego pnia podkleiłam
filcowymi podkładkami, co pozwoli zabezpieczyć podłogę przed
porysowaniem.
Pieńki
w ciągu jednego dnia przechodziły metamorfozę. Raz paradowały w
sukience z golfa ze starego swetra, a już za chwilę owinięte
sznurem robiły za stolik w ogrodzie.
Cztery
pnie, bardzo ciasno spasowane, w dwóch miejscach kilkukrotnie
owinęłam liną z juty. Należy bardzo mocno ścisnąć elementy,
aby stworzyły zwartą konstrukcję.
Całość
jest naprawdę ciężka, a liny ułatwiają przenoszenie stolika.
Pieńki
mogą przydać się jako stolik, czy pomocnik. Mogą też tworzyć
piękną minimalistyczną ozdobę w naszym wnętrzu.
Tu było trochę propozycji różnych opcji stołków.
O
pieńkach możecie przeczytać i oczywiście pooglądać je w
najnowszym czerwcowym wydaniu Magazynu
Ilobahie Creative.
przepiękne... wersja ze swetrem genialna :)
OdpowiedzUsuńDziękuję! Jeszcze jeden stoi gdzieś w rogu domu w rękawku - wygląda jak w skarpecie ;-)
UsuńBardzo lubię naturlane rozwiązania, więc bardzo mi się podoba taki stolik z brzozy! Gratuluję ;)
OdpowiedzUsuńPierwotne przeznaczenie pieńków - po wyschnięciu iść do kominka. Nie dałam!
UsuńJeszcze posłuży :-)
Ależ klimatycznie się zrobiło. Świetny pomysł!
OdpowiedzUsuńWybierasz się może na wydarzenie 7 Noc z Designem do Wrocławia?
Dziękuję!
UsuńNiestety nie dam rady w tygodniu, a szkoda bo zerkałam, że coś się szykuje co mnie może zaciekawić. Nie rozciągnę czerwca a za chwile wakacje! Brakuje mi doby! ;-) Pozdrawiam
Boskie wszystkie odsłony pieńków... ja myślę o podnóżku do ogrodu :)
OdpowiedzUsuńMoje za wysokie na takie gimnastyki nóg ;-)
UsuńPozdrawiam!
minimalistycznie czyli w stylu Baby, opcja ze sznurkiem taka naturalna, do knajpy do ogródka chociażby:) super <3
OdpowiedzUsuńDzięki Paula! Co ja czytam, żeś chora?? Ale musiała być imprezka ;-)
UsuńKuruj się! Zdrowia! :-*
Bardzo pomysłowe, zwłaszcza te w wełnianych majtach ;) Uwielbiam brzozę! A Ty Babo tak kreatywna, że aż nie wiem co napisać :) Miłego dnia!
OdpowiedzUsuńMajty! ;-) Rajty! :-) Jak to co? No już napisałaś - że kreatywna jestem! Cóż więcej chcieć :-*
UsuńBardzo kreatywnie! Podoba mi się , tym bardziej, że szukam jakiś "ekonomicznych" rozwiązań na urządzenie swojego balkonu. A może robiłaś też stolik z palet lub drewnianych skrzyni?! Taki mi się marzy i szukam inspiraci!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło,
Panna Joanna
Dziękuję bardzo!
UsuńRobiłam stół/ławę z drewna z tartaku. Będzie niebawem na blogu bo dopiero co skończyłam.
Pozdrawiam!
Taki naturalny stoliczek jest po prostu przepiekny, nie ma znacznie gdzie, czy w ogrodzie, czy w mieszkaniu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplo
Dziękuję Marysiu! Latam z nim to tu to tam - gdzie mu lepiej będzie sprawdzam :-)
UsuńPiękny, funkcjonalny, a do tego - gdy się znudzi - zawsze można go zmienić niewielkim nakładem sił. Idealny projekt!
OdpowiedzUsuńJa oczywiście już mam na pieńki kilka innych metamorfoz ;-) No nie ustoją w jednym miejscu chwili dłużej :-)
UsuńBrzoza jako drewno jest chyba najłatwiejsze w takiej obróbce i przygotowaniu, fajnie to wyszło :)
OdpowiedzUsuńhttp://thenaturalminimalism.blogspot.com
Dziękuję. Póki co tylko na brzozie w ten sposób pracowałam, ale czeka mnie jeszcze dębowy pień :-)
UsuńWygląda to świetnie. Ale muszę przyznać, że etap tuż przed malowaniem na biało również miał swój niezaprzeczalny urok!
OdpowiedzUsuńWiem! Zastanawiałam się co dalej jak stanęłam przed tymi czterema Panami, takimi nagimi Puszczam oczko - co im dać, jak ich ubrać. Przyszła nowa skóra w bieli bo plan był na bielone drzewo. Mam jeszcze kilka takich z korą, może będą w przyszłości naturalne właśnie :-)
UsuńPodobają mi się pieńki pomalowane na biało - wiadomo :)
OdpowiedzUsuńA już w sukience ze starego swetra - rewelacja!
Taka moda na dzierganie ostatnio - to i im się dostało :-)
UsuńPozdrawiam! :-)
A ja jestem zachwycona tym etapem przed malowaniem. W połączeniu z szarym golfem dla mnie byłoby najpiękniej!
OdpowiedzUsuńJa je widziałam na żywca - i te i te są piękne! Mam 4 bielone, ale mam też i zapas w korze - mogę mieć też i drewniane ;-)
UsuńDorotka pieńki brzozowe i bez malowania cudne, a do tego ta szara opaska to wisienka na torcie :)
OdpowiedzUsuńWidziałam w Ilobahie i byłam zachwycona!
Pozdrowionka wysyłam :)
M.
Ten golfik to już reszteczka starego swetra z którego każdą część na coś zużyłam ;-)
UsuńJego organy zostały wykorzystane w pełni! A to na świeczki, a to na poduszkę...
Dziękuję, cieszę się jak moje propozycje znajdują odbiorców :-)
Pozdrawiam wieczorowo! :-)
Jestem pod wrażeniem :)
OdpowiedzUsuńPiękno tkwi w naturze i prostocie rozwiązań :D
A tak, właśnie tak :-) Uściski! :-)
UsuńŁadnie wygląda z tym swetrem :) jednak zdecydowanie jestem za tymi z kora! :)
OdpowiedzUsuńZ korą to najpiękniejsze drzewo na świecie! Ale moje pieńki już gubiły korę, sypało się z nich i albo spalić albo przerobić. Więc robiłam ;-)
UsuńCo tu dużo pisać...piękne!
OdpowiedzUsuńNie ma co się rozpisywać, trzeba podziwiać :-) Dzięki Aga! :-)
UsuńZainspirowałaś mnie. Zrobię żonie taki stoliczek lecz w wersji ze szklanym blatem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie.
Szkło i wyrówna poziom stolika i pozwoli na obserwację dzieła :-)
UsuńPochawl się jak się to już stanie :-)
Pięknie pieńkom w bieli, ale surowe, odarte z kory też bardzo mi się podobają. :)))
OdpowiedzUsuńWiem, mi też, ale jakaś decyzja musiała zapaść. Jeszcze jest szansa na kolejne, które stoją i czekają na swój dzień:-)
Usuńg e n i a l n e! Szukałam pomysłu na pieniek, a tu proszę, od razu komplet 3 szt, ze sznurkiem lub w golfie. Już wiem co zrobię jak sobie takie zrobię - będzie stojak na kwiaty na tarasie, a ja głupia jakiś wysokich donic szukam, żeby kwiaty miały jak zwisać:)
OdpowiedzUsuńMałgosiu na pewno taniej będzie z pieńkami i bardziej naturalnie! Rób koniecznie :-)
UsuńDołączam się do głosów, że pieńki były piękne nawet przed malowaniem, ale według mnie jednak po nabrały dodatkowego uroku. Jeśli chodzi o ubranka, to obie wersje świetne, choć mi bardziej przypadła do gustu wersja owinięta sznurem :)
OdpowiedzUsuńGotowe lub na zamówienie można kupić w sklep.bluepillow.pl. Zapraszam
OdpowiedzUsuń