Pogoda za oknem w niczym nie przypomina polskiej złotej jesieni. Dosłownie chwilę październik uraczył nas odrobiną słońca, aby ponownie pokazać swoją ciemną aurę. Czy tak będzie już do wiosny??
Intensywne prace nad tarasem zakończyłam jeszcze w sezonie, mogąc raczyć się ostatnimi promieniami słońca na swoim śródziemnomorskim kawałku ziemi :-)
Z wrześniem przyszły plany i prace w dalszej części ogrodu. Rośliny jakie mogliście oglądać w doniczkach na tarasie potrzebowały większej ilości ziemi, aby mogły się przygotować do zimy.
A najważniejszą i najcięższą pracą jaką miałam jeszcze do zrobienia, zanim zamknę się na dobre w garażu na przeróżne projekty jesienno-zimowe, była przeprowadzka drewutni. Niestety.
Od trzech lat dwie drewutnie stały tam gdzie stały – na większości ujęć tarasowych widać pięknie poukładane drewno, zawsze gotowe do rozpałki w kominku. Coś zaczęło się dziać z polanami ułożonymi najniżej i najbliżej elewacji. Robiły się coraz ciemniejsze, nie dosychały po intensywnych deszczach do końca. Nawet do tego stopnia, że mieliśmy prywatną hodowlę grzybków na niektórych z nich :/ Okazało się, że zakamarek przy tarasie, osłonięty od wiatru, położony najniżej, nie sprzyjał dębowym pieńkom zbyt dobrze. Potrzebna była ewakuacja.
Może ktoś dojrzał na jakichś ogrodowych zdjęciach, gdzie stoi nasz domek narzędziowy? W nietypowym miejscu, które to powstało trochę z przekory. Zwykle drewutnie czy jakieś kanciapy, stawia się w narożach działek, przy płotach, aby zostawić jak najwięcej miejsca na działce.
Tu musiało być inaczej ;-) Domek stanął dokładnie pośrodku szerokości działki, otoczony z każdej strony przestrzenią. Kiedy całość stanęła na swoim miejscu, uzupełniłam go kratką pod przyszłą roślinność i od razu cała konstrukcja nabrała sensu. Tak też postąpiłam z drewutnią. Głosów było tyle ile członków bliższej i dalszej rodziny. Każdy widział ją w innym miejscu ogrodu.
Ale jak się samemu pomalutku tworzy projekty, nikt nie przeszkadza, wówczas wychodzą one najlepiej :-)
I tak przez ponad miesiąc przenosiłam drewutnię. Od wyjęcia drewna na starym miejscu, po uzupełnienie kamienia pomiędzy roślinami na nowym miejscu. W pogodę i niepogodę, z przerwą na wyjazd i choroby.
Po zdjęciach widać zakres prac jakie wykonałam. Na potrzeby tych wszystkich prac dziecięca huśtawka, przyszła trochę bliżej środka ogrodu i obróciliśmy ją o 90 stopni.
W nowym miejscu, z wydzielonym pasem wolnej przestrzeni od malin, obie konstrukcje zostały połączone deskami, aby zyskać wrażenie jednej budowli i usztywnić całość. Miejsce pod drewutnie oraz pod rośliny, które miały pojawić się prawie dookoła, przykryłam włókniną. Rozdzieliłam dołki, wszystkie krzaczki dostały swój nowy dom. Trzymajcie kciuki za wiosenne młode listki! :-)
Drewutnie były zakupione zaimpregnowane, ale od trzech lat nic z nimi nie robiłam, oprócz położenia gontów na daszku. Trochę się zużyły ;) Jasny kolor impregnatu nie wchodził w grę, bo po jednym sezonie drewno byłoby mocno przybrudzone. Żeby nie wprowadzać dodatkowych odcieni drewna na ogrodzie niż te które już mam, zdecydowałam, iż ten zakamarek ogrodu przyjmie barwy ławeczki sprzed domu. Pamiętacie post „Na przodzie u Baby DIY” czy może słynny „Kwietnik ze spodni DIY”? Tam widać odcień ławki doskonale. To antracyt szary V16 od Vidaronu, na bazie drewna w ciepłym odcieniu. Moje drewutnie też mają odcień jakiegoś starego impregnatu. W połączeniu z szarością nowej ochrony drewna uzyskałam kolor liści rośliny, która rośnie pod oknami kuchni – pęcherznica :-)
Jednak długie łączniki, jakie pojawiają się z tyłu konstrukcji drewutni były zakupione bez impregnatu i antracyt Vidaronu tu akurat wyszedł jak prawdziwy szary kolor. Musiałam kupić małą puszkę preparatu w zbliżonym odcieniu drewutni – idealnie nadał się mahoń amerykański. Po nałożeniu dodatkowo antracytu, uzyskałam odcień identyczny z pomalowaną drewutnią. Było trochę zabawy.
Huśtawkę dziewczyn przeszlifowałam papierem i również pomalowałam impregnatem antracyt szary. Drabince też się dostało, bo szczeble porządnie miała już wyeksploatowane.
Najbardziej cieszę się chyba z roślin, które z czasem się rozrosną. Bardzo chciałam mieć na drewutni milin amerykański i pojawił się jeden krzaczek blisko ścianki. Dla dzieci posadziłam dwa krzaki borówki. Liczę, że magnolia zakwitnie wiosną, a hortensje rozbujają się ponownie bukietami kwiatów w sierpniu.
Na finał długo czekałam wypatrując słońca na niebie. Na darmo. Ale przyszedł taki dzień, z przymrozkiem nad ranem, gęstą mgłą we wsi, kiedy stwierdziłam, że słońce sprzed roku, kiedy mogłam Wam pokazać jesienną odsłonę tarasu w poście „Jesienny taras u Baby” się nie pokaże. I wyszłam pomarznąć dla Was trochę i złapać nieco mglistych kadrów.
Jak na taką pogodę przypadło, wyszło mrocznie i wilgotno ;-)
Może jeszcze raz skosimy trawnik i pozbieramy liście. Wszystkie kolejne prace jakie zaplanuję dopiero pojawią się wiosną :-) A przecież stare miejsce po drewutni czeka...
Ahh ta jesień.. niby piękna... a jednak myślę już o wiośnie :)
OdpowiedzUsuńNie lubię jesieni, a już tym bardziej takiej jak ta - zimnej i mokrej. Niestety do wiosny jeszcze trzeba czekać, żałuje, że nie mogę zapaść w sen zimowy... ;)
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się ta drewutnia, świetnie pasuje do wnętrza.
Do kolorystyki drewna ta aura pasuje idealnie! :)
OdpowiedzUsuńOgólnie super wyszło. Podoba mi się, że nie rozstawiłaś tych prybudówek po kątach, dzieki temu ogród jest bardziej różnorodny. Ale fajnie :)
Dużo mozolnej pracy, ale efekt tego jest wart:) U Ciebie nawet drewutnia dopracowana w każdym calu! Buziaki, Aga
OdpowiedzUsuńAle się musiałaś napracować. Nigdy nie miałam ogrodu, chyba bym nie podołała. Genialne ujęcia z mgłą!
OdpowiedzUsuńwygląda to wszystko bardzo fajnie i magicznie :) nawet w ponurym klimacie jesieni :)
OdpowiedzUsuńSuper zmiany, piękne ujęcia i mgła piękna i deszcz ....ja czekam do wiosny żeby coś dalej porobić w ogrodzie ....pozdrawiam Aga
OdpowiedzUsuńmarzy mi się wreszcie własny ogród :) już kompletnie nie mogę patrzeć na to miejskie, blokowe życie...
OdpowiedzUsuńZdjęcia fenomenalne!
OdpowiedzUsuńWidzę że cały czas się u Ciebie coś dzieje... Rano wiedzę mgły - dawno nie byłam tak wcześnie na dworze!
przepiękny ogród :) ach dlaczego ta jesień musi być... :)
OdpowiedzUsuń