Dzisiaj przemiana starego mebla z Ikea - już nie do kupienia w sklepach.
Ikea Pastill.
 |
|
My kupiliśmy go w 2003. Pasował idealnie we wnękę w przedpokoju mieszkania kawalerskiego Męża. Ponieważ pokochał go najbardziej na świecie młody wówczas kot Leosiek, który przybył do nas w grudniu 2004, szansy nie było, abyśmy mogli korzystać z niego jak z dodatkowego siedziska. Potocznie nazwany przez nas koziołkiem, miał bardzo dobrą tkaninę i nawet jako drapak dla kota posłużył długie lata bez uszczerbku. Kot przemieścił się z nami do nowego mieszkania. Kiedy przeprowadzaliśmy się do domu, wówczas nadal funkcjonowała nierozłączna para: kot + koziołek. Dopiero po 10-12 latach ślady intensywnej pracy kota + dołożenie swojej cegiełki przez Odiego, sprawiły, że faktycznie mebel zaczynał wyglądać jak... zużyty.
Przyszła na niego pora. Koziołek miał poszarpane narożniki, dziury w siedzisku, a z otworów troczyła się stara już gąbka.
Tapicerowanie było, było malowanie metalowych nóżek, nie było szycia - ani ja szyjąca, ani moja krawcowa nie podjęła się uszyć pokrowca ze wskazanego materiału, gdyż obie tkaniny były dosyć sztywne i grube. A magika ze specjalistyczną maszyną akurat nie było pod ręką. Zapadła decyzja, iż ile się uda to będę tapicerować, a resztę załatwi... klej na gorąco :-)
Ten co dokończył żywota i jednocześnie ogromny pomocnik :p
Stara tkanina poszła do kosza. Gąbka również bo sparciała okropnie.
Dopiero jak odkryłam stelaż ze zwykłych płyt wiórowych, wówczas zobaczyłam, iż półokrągłe siedzisko było zbudowane tylko z gąbki.
Tyle ile miałam w domu kawałków gąbki, na tyle nadrobiłam ten łuk, ale nie wyszedł 1:1 jaki był w oryginale. Ale też wyszło dobrze.
Gąbka do płyt - na klej.
Najpierw poszła tkanina - filc podkładowy, aby odrobinę wyrównać styki gąbek.
Później właściwa tkanina - płótno beżowo-szare. Jak widzicie na zdjęciu tkanina wzdłuż dłuższych boków została zszywkami przypięta do spodu. Na bocznych ściankach zrobiłam zakładki i podkleiłam wszystko klejem na gorąco. Trzyma idealnie! Zresztą musiałam tak zrobić bo tkaniny miałam tylko tyle ile widać.
Boki uzupełniłam czarnymi kawałkami popularnego ostatnio papieru - washpapa. Łatwy do docięcia, nie troczy się i pięknie przyjmuje klej na gorąco ;-)
Fikuśne paski - żeby było inaczej - też na klej ;)
Porównanie - przed i po :-D
No i wylądował w sypialni. Leosiek większość czasu tam spędza - gdyby ktoś nadal nie był wtajemniczony - w sierpniu minie dwa lata jak jest z nami Odi, a starszy brat go nadal nie zaakceptował...
Skoro sypialnia to jego królestwo to dostał odnowionego koziołka i odpukać nie tarmosi go! Super!
Witaj:)
OdpowiedzUsuńKoziołek super! Ale muszę zapytać o kubek...bo jest cudnyyy :D
Pozdrawiam
Ola
:-) kubek jest mocno rustykalny, zamówiony w Dekoria.pl :)))
UsuńDzięki :) Bardzo teraz za mną chodzi ;)
OdpowiedzUsuńMnie tam się u Ciebie wszystko podoba :)
OdpowiedzUsuńI koziołek i kubek, ale zawsze najbardziej wzdycham do stołka :):):)
Pozdrowienia gorące, Małgosia
10 lat! Jestem pod wrażeniem że tak długo wytrzymał :) Brawa dla koziołka, bo pazurki kocie mało nie mogą. Fajnie wygląda po metamorfozie i dobrze wkomponował się w sypialni. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAkurat oryginalny materiał był super, ale jak doszedł drugi kot to jednak się poddał :-)
UsuńKoziołek niczego sobie, jakiego materiału użyłaś?
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że to pewien rodzaj płótna ;/
Usuń