Dzisiaj małe DIY na wielkim koszu.
Kosz zakupiony na aukcjach, za całe 40 złotych - a przy swoich gabarytach nie była to wygórowana cena. Pamiętam jak dziś, jak napastowałam Panią właścicielkę, żeby wysłała mi pocztą to cudo bo nie pojadę po niego osobiście ;) Bo jakoś zależało jej jedynie na odbiorze. Byłam przekonująca i dotarł w wielkim kartonie, taki brudny i zardzewiały :p
Myjka rozprawiła się z brudkami - obstawiam, że były w nim trzymane jakieś ptaki - kury lub gołębie! :) I na czas zimy wylądował w starym domku narzędziowym. Czekał na lepszy czas.
I stało się to w zeszłym tygodniu, kiedy to wtachałam go do kuchni, przywlekłam z garażu cztery kółka i obmyśliłam plan na jesień jego życia.
- Od teraz będziesz kwietnikiem, powiedziałam. - Musisz godnie prezentować moje roślinki w kuchennym wykuszu.
Już denerwowały mnie pojedyncze doniczki na podłodze, które trzeba było ciągle suwać do sprzątania, a lekkie nie są.
Kółka przykręciłam do kawałków sklejki, długości odpowiadającej szerokości kosza, zawoskowanych oczywiście przydymionym ;)
w czterech rogach każdego kawałka sklejki nawierciłam otwory, przez nie przepchałam trytytki plastykowe do kabli elektrycznych, tak aby trzymały się drutu kosza i gotowe. Szarpałam, ciągnęłam, wlekłam, jeździłam - trzyma się. Myślę, że nawet gdybym położyła kosz na samych "deskorolkach" jakie mi wyszły, to pod naciskiem własnego ciężaru też by się utrzymało.
Zardzewiałą tabliczkę, która kiedyś pewnie służyła do opisywania ptactwa, pomalowałam odrobiną farby grafitowej. Bez jakiś zbędnych szlifowań powierzchni - tabliczka jest od takiej strony, że nikt się nią nie zainteresuje, a ja chociaż wiem, że odrobinę ją odświeżyłam ;)
Jeżdżą teraz te moje roślinki tą ekskluzywną karocą - to w prawo to w lewo i o wiele lepiej jest utrzymać porządek dookoła.
Jako kosz na wino - w planach go nie było - wyszedł zupełnie niespodziewanie, kiedy stanął obok stojaka przepełnionego butelkami, których nie dajemy radę opróżnić od... kilku lat ;p Obok siebie głupio wyglądały, więc zawartość stojaka na wino przełożyłam do kosza, klapę zamknęłam i nadal mogą leżakować czekając na czasy, kiedy to będę miała powód, żeby się alkoholizować ;)))
Albo po prostu na jakąś imprezę ;)
A z kawałka dechy, opalonej, która czekała również w garażu na ten dzień - zrobiłam wieszak na... może być na lampki, na fartuch, na torbę, na garnki itp.
Już niedługo kuchnia w pełnej odsłonie - drzwi, które montowałam, wiszą już, ale czeka mnie jeszcze kilka kosmetycznych poprawek, umycie okien po ostatnich opadach i noskach Odiego i można robić sesję! :)
Tu przypomnienie wszystkich ostatnich postów związanych z nową odsłoną tego pomieszczenia:
- chcesz zrobić sobie drewnianą ścianę - TU masz instrukcję na to DIY oraz na oryginalny stojak na przyprawy! :-)
- moje okna pięknie prezentują się w makramach - TU zobaczysz jak to się stało, że są u mnie!
- półka na kuchenne dodatki/słoiki/dekoracje - ze starego, opalanego drewna - to TU proszę :-)
- a od tego małego DIY się tak naprawdę zaczęło - organizer na szczotkę i płyn do naczyń - TU podpatrujcie sobie!
Pomysł i wykonanie jak zwykle świetne. Bardzo lubię takie metalowe elementy wnętrza.
OdpowiedzUsuńDorotko dobrze dię prezentuje:) Taka w Twoim stylu:)
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł :)
OdpowiedzUsuńŚwietny!
OdpowiedzUsuńTak mnie zaraziłaś tym przydymionym, że nawet nie wiem jakie kolory wosku są jeszcze dostępne :)
Poza białym jeszcze. Ale przydymiony króluje i u mnie.
Jest PRZE-PIĘK-NY :)
Dziękuję i gratuluję koszykowi barwnej jesieni w Twoich progach :)
Ściskam...mm :)
Wygląda to cudnie :) Na pewno zrobię takie DIY w swoim przyszłym mieszkaniu ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam <3
http://grzesiakjuliaart.blogspot.com
Nawet nie pomyślałbym, że w takim miejscu można umieścić butelki z winem czy innymi alkoholami :) Zarówno pomysł jak i wykonanie na plus! :)
OdpowiedzUsuńO mamo.
OdpowiedzUsuńale piękne!
Też chcę :( No weź, Dorota, nie robi się tak! <3
Świetny pomysł nie tylko na koszyk na wino, ale i na półeczkę pod kwiaty! :)
OdpowiedzUsuńAle fajna :) heh ta kobietka musiała zachodzić w głowę komu po co taka stara klatka ;)
OdpowiedzUsuńJako, że w ramach ślubnych prezentów dostałam niezliczone ilości wina, ten wpis to ratunek dla mnie :D Nie miałam pomysłu, gdzie je wszystkie trzymać.. Super pomysł!
OdpowiedzUsuńProszę bardzo - jak tylko masz koszyk to na pewno się sprawdzi :-)
Usuńwyszło całkiem ciekawie chociaż chyba wolę klasyczne, drewniane schowki na winko :)
OdpowiedzUsuńKlasyczne są... klasyczne ;) A u mnie trochę na opak :p
UsuńBardzo fajny a i deseczka z buteleczkami urocza. Mam bardzo podobny tylko zrobiłam z niego siedzisko na kółkach i schowek na narzuty.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Bo każdemu potrzebne jest coś innego ;) Super!
UsuńNie wiem dlaczego, ale jak zobaczyłam te ciężkie doniczki na wózku, pomyślałam, że tylko kłódki brakuje do ochrony wina przed nieupoważnionym, potencjalnym degustatorom :)
OdpowiedzUsuń